niedziela, 12 listopada 2017

Rozmowy sztuką - Częstowanie czereśniami spacerując po szkle

Przyznam szczerze, że nie było to łatwe - odpowiedzieć na wiersz, w dodatku autorstwa Aleksandry. Jednak wiersze te są takie złożone, plastyczne i różnorodne, że praca nad nimi to sama przyjemność ;)

Oto jego treść:

***
Spaceruję po szkłach
W obawie, że zostawisz mnie
W środku lasu
Nie patrzę Ci już w oczy
Tam, gdzie śpią koty
Nie ma czasu na Boga
Częstuję Cię czereśniami
Z własnego ogrodu
I zakradam się do Twojej głowy
By śnić o locie balonem

Moja odpowiedź to również interpretacja treści wiersza. Postanowiłam podzielić go na kilka "scen" czy emocji, które wydaje mi się, że są tu ukazane i do każdego fragmentu dodać obraz oraz interpretację treści, która jest po części uzasadnieniem wybrania konkretnego obrazu.

Życzę przyjemnego czytania ;)


Spaceruję po szkłach
trzymając cię za rękę...


mam w sobie swoje problemy, z którymi się mierzę, swoje słabości i rzeczy, które sprawiają mi ból, ale nie mówię ci tego, jakbyśmy po prostu spacerowali przez życie, a ty nie wiesz nawet, jakie ciernie mam pod stopami;


...w obawie, że zostawisz mnie
w środku lasu...


mimo tego, że nic nie wiesz o moim bólu, nie chcę cię stracić; bardziej bolałaby mnie strata ciebie, porzucenie i rozdarte serce; nawet jeśli czasem mnie nie rozumiesz, a ja ciebie, nie chcę być zostawiona samotnie na pastwę moich lęków, które skrzętnie głęboko w sobie skrywam;


...nie patrzę ci już w oczy...



potrafię mimo to się oddalić, tam, gdzie ze mną iść nie możesz, wgłąb siebie; nie chcę cię ranić nawet swoim spojrzeniem, ale też uciekam od rzeczy, które mogłyby mi się w tobie nie podobać, bo nie chcę, żeby one nas poróżniły;


...tam, gdzie śpią koty
nie ma czasu na Boga...


chodzę swoimi wewnętrznymi drogami, nawet jeśli są one oddalone od ogólnego standardu, to inaczej nie mogę, bo zakrawałoby to na fałsz; jestem w tym szczera, jak kot, nie potrzebuję się przymilać, wolę mówić co myślę, i mieć poczucie wolności w tym, co czuję;


...częstuję cię czereśniami
z własnego ogrodu...


nie myśl, że ukrywam całą siebie przed tobą; chcę ci dać to, co mam w sobie, dzielić się swoimi drobnymi myślami, poglądami, drobnymi ale codziennymi gestami - drobnymi i pięknymi jak czereśnie; nie obawiaj się, że są zbyt małe, mam cały ogród do podzielenia się z tobą; dlatego mam nadzieję, że nie stracę cię szybciej, niż dojdziemy do ostatniej z nich;


...i zakradam się do twojej głowy
by śnić o locie balonem



chciałabym, żeby nasze marzenia się ze sobą spotkały, abyśmy byli tak blisko siebie, że swoje marzenia mogłabym, bardzo prosto, odczytywać z twojej głowy; czasem wydaje mi się, że w mojej już nie ma na nie miejsca; mam też czasami poczucie, że śnisz o tym samym; słucham ciebie ukradkiem i z twoich słów odczytuję, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.


Mam nadzieję, że treść się podobała, zwłaszcza Autorce ;) oraz że skłoniła kogoś do zapoznania się
z jej twórczością ;)

A niebawem pojawią się kolejne rozmowy sztuką, tym razem z moim pytaniem oraz notki na temat filmów i innych rzeczy,  które zaprzątają nam głowy, a którymi chcemy się podzielić.

Dobrego dnia ;)


źródło obrazków: google.pl

czwartek, 2 listopada 2017

Co myślimy o "Człowieku z magicznym pudełkiem"? - pragnienia i odnalezienie tego, co nie daje się odnaleźć."

Witajcie,
jeśli nadal nie jesteście pewni, czy wybrać się na ten film, może pomoże Wam w tym kolejne spojrzenie na fabułę.

Poszłam na film z wielką ciekawością, nie tylko dzięki trailerowi, który zapowiadał niezły obraz z ciekawą historią, ale też dla samego faktu, że to film tak różny od dotychczasowych.
Szczerze mówiąc, nie zawiodłam się. Podobał mi się nie tyle po całości, ale głównie pojedyncze sceny i drobne szczegóły ukrywające się raz w scenografii, na trzecim planie, innym razem w rozmowach bohaterów. Nawiązanie do znanych filmów było jak dla mnie atutem, w takim sensie, że były to sceny już sprawdzone, więc dobrze się je oglądało, a ciekawi sam ich dobór w filmie i zrobienie z nich niezłej historii. Dla ludzi,którzy je znają mogła to być okazja do zobaczenia nowego spojrzenia na nie.

Według mnie, nie ma powodu przywiązywać wagę do szczegółów, które mogły coś w nim popsuć, gdyż jest to film dla dobrej rozrywki, nie zaś naukowy czy mający czegoś nauczyć o specyfice tego gatunku. Co nie znaczy, że sam nie zawiera przekazu. Dla mnie opowiada o tym, jak ważna jest w życiu człowieka miłość, przywiązanie, ale też wolność i rozwój. Każde z tych dążeń ma swoje odzwierciedlenie w poszczególnych wątkach i właśnie te niezaspokojone potrzeby w nich widziałam.

Słyszałam, że dla niektórych negatywną cechą był w pewnym momencie wystrój, jakoby pojawiło się zbyt wiele przedmiotów, tak antyków jak nawiązujących do przyszłości, co miało niejako zacierać akcję. Jak dla mnie było wręcz przeciwnie. Fascynował mnie pokój, w którym przyjmowała na herbatkę starsza Pani. Pojawiające się tam i przeplatające ze sobą pozytywki, postać z głową zwierzęcia ubrana w indiański strój, stare meble w połączeniu z robotami, świecącymi butami starszej pani, jej elektrycznym „psem” dawały wspaniały efekt zatrzymania się pomiędzy dwoma odległymi światami i próbę uporządkowania tej niespójności w swojej głowie. Zaraz potem surowy wystrój pokoju Adama, wręcz spartańskie warunki, przywodzące na myśl proste życie, myślenie czyste, bez komplikacji, szczere i nie do końca jeszcze zagospodarowane jak i pamięć głównego bohatera. Biuro – czyste, uporządkowane, ale sztuczne i zdradliwe, jak cały ten system. Można by tak analizować każde pomieszczenie czy sytuację a myślę, że wyjdzie na to, że te sceny są bardziej przemyślanie niż może się na początku wydawać.

źródło: google.pl

Ogólnie rzecz ujmując, zdaje mi się, że warto pójść na ten film. Nie tylko ze względu na to, że jest inny niż wszystkie, że ma coś do przekazania i że jest nieźle zrobiony. Warto pójść po to, żeby samemu poszukać w nim tych pragnień, które nękały ludzi od tylu już pokoleń i jeszcze będą nękać; by znaleźć dla siebie przesłanie filmu, poznać historię miłości silniejszej od czasu i przestrzeni; zobaczyć w nim to, czego inni nie potrafią dostrzec. I by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nie chcielibyśmy mieć owego, magicznego pudełka, czy aby już go gdzieś nie mamy? A może lepiej nawet go nie szukać?


                                                                                                                      Alicja

 

środa, 1 listopada 2017

Co myślimy o "Człowieku z magicznym pudełkiem"? - pragnienia i odnalezienie tego, co nie daje się odnaleźć."


Już na wstępie zaznaczę, że jest to pierwsza z notek na temat filmu, na którym byliśmy (tym razem było Nas więcej :)) razem.

 Więc proszę:

Czasami widzisz coś i masz nieodparte wrażenie, że już kiedyś to widziałeś. To wrażenie jest na tyle mocne, by z czasem przerodzić się w poczucie, że jesteś uczestnikiem owej historii. Przenika pod skórę i staje się częścią Twojej historii. Tak właśnie było z filmem „Człowiek z magicznym pudełkiem” (reż. Bodo Kox).
Opowieść o swojej przygodzie z tym filmem zaczynam w ten sposób, bo oglądając zwiastun czułam, jakbym już kiedyś przerabiała temat w nim zawarty. Bardzo chciałam podzielić się historią bohaterów z osobami mi bliskimi, więc w tym wątku pojawi się jeszcze kilka spojrzeń na ten film.

 Źródło: www.google.pl
O czym opowiada film? To oczywiste – mogłoby się wydawać: o miłości, o ludziach, w których ona „uderzyła niczym nóż mordercy”. Zapewne w dużym stopniu tak. Ale myślę, że film ukazuje także człowieka, jako jednostkę, jego uczucia i pewne aspekty funkcjonowania w społeczeństwie nastawionym na „mieć” nie na „być”, to jak dalecy jesteśmy dla siebie i jak wiele tracimy każdego dnia. Bardzo ogólnie to brzmi, przecież wiele utworów porusza ten temat. Ale ten w nieco inny sposób, bo jest „zlepkiem” różnych myśli, czasami bardzo chaotycznych, wręcz błyśnięć, choć zespolonych jedną koncepcją.
Film rozpoczyna się od sceny ukazującej przeprawę  bohatera z jednej części miasta na drugą przez rzekę. Przeprawa ma dać początek nowemu życiu. Mocno utkwiły mi w pamięci te sceny i moim zdaniem były jednym z najpiękniejszych momentów w filmie. Rzeka zapewne jest metaforą, może tego z czym mierzymy się podejmując decyzje, niekiedy trudne i budzące lęk, tak jak zimna, mętna woda przez którą przemierzał bohater. Urzekły mnie niektóre kadry, jak na przykład ten, w którym zawala się budynek. Nie – rzecz jasna – dosłownie. Poruszył mnie, bo odebrałam go jako metaforę życia – ukazał w sposób obrazowy kruchość życia. Ale dał mi też do zrozumienia to, że często jeden etap musi się zakończyć, by mógł rozpocząć się inny.
W moim odczuciu, film nie do końca jasno, ale mimo wszystko ostrzega przed tym, jak trudno się odnaleźć w otaczającej przestrzeni. W czasach Internetu, ciągłej gonitwy i permanentnego roztargnienia tak często zapominamy, kim i gdzie jesteśmy, nie mówiąc już o tym, co jest ważne.
Nie do końca film był dla mnie zrozumiały, może nawet trochę się zawiodłam, bo oczekiwałam historii pokazanej jasno, barwnie i intensywnie. Natomiast poruszył mnie w pewien sposób i dał impuls do przemyśleń. Zdecydowanie czas poświęcony na jego obejrzenie nie był czasem straconym.

Już na zakończenie wrzucam link do piosenki z filmu. Piosenki, która wróciła do mnie po latach i przypomniała o tym, na co warto czekać :)

https://www.youtube.com/watch?v=BaVVaS2n6MY 

Aleksandra