niedziela, 17 lipca 2016

Śniadanie z iluzją

Czasem po garść inspiracji trzeba sięgnąć nieco dalej. A jeszcze lepiej zrobić to z kimś, kto sam w sobie jest inspirujący.
W poprzedniej notce wspominałyśmy o "spontanicznych wojażach", wobec czego chcemy podzielić się z Wami wrażeniami z ostatnich.

Jak szczerze można poczuć atmosferę miejsca, kiedy widzisz je dopiero co budzące się o poranku. Poznajesz miasto, gdzie uliczki są jeszcze dość puste, słońce zaczyna leniwie wyciągać swoje promienie, a rozmowy nielicznych mieszkańców odbijają się jeszcze słabym echem. Taka sceneria idealnie odpowiada idei śniadania, na które poszłyśmy do kawiarni na rynku. Ale wcześniej, rozkoszując się porankiem i nie dobudzonym jeszcze miastem, przeszłyśmy się wokół rynku oraz znalazłyśmy punkt widokowy.

Wybiła ósma, więc powoli wstałyśmy z ławki, by leniwym krokiem pójść w stronę kawiarni. Ponieważ wyjazd był spontaniczny nie miałyśmy pojęcia, gdzie ona się znajduje - znałyśmy jedynie nazwę. Przechadzając się po rynku chciałyśmy zajrzeć do punktu informacyjnego, który jak się okazało był zamknięty. Być może to był żart od losu, ale kawiarnia znajdowała parę kroków dalej. Same drzwi kawiarni, nietypowe, w starym stylu, zwiastowały, że za nimi znajdziemy niebanalne miejsce.
I znalazłyśmy. Ciekawie było "zwiedzać" kawiarnię, jak zwiedza się muzeum. Widziałyśmy jeszcze panią która sprzątała stoliki, wybrałyśmy najbardziej nam odpowiadający który okazał się jedynym nie umytym stolikiem. Pani sprzątająca musiała być zdziwiona. Siedząc chwilkę i powoli zastanawiając się czemuż to obsługa nas nie widzi, dopiero okazało się, że otwierają nie o tej o której otwierają. To znaczy informacja na drzwiach nie odpowiada tempie pracy, gdyż musiałyśmy zaczekać jeszcze jakąś godzinkę. Ale w końcu dla turysty to nie problem, ławeczka na rynku w słońcu czekała.
Czekały i głodne gołębie. Słyszałam kiedyś taki żart, że gołębie w Krakowie mają pewnie zęby; te w Sandomierzu jednak też sobie nieźle radzą. Przelatywały nad głową, kręciły się koło nóg, uciekały przed psem i goniły rowerzystę. Kiedy już się najadły i wystarczająco znudziły naszym towarzystwem postanowiłyśmy jeszcze raz spróbować szczęścia w kawiarni.

Po dotarciu, okazało się, że nie było to zwykłe miejsce; zawierało w sobie także element artystyczny.
Na ścianach wisiały rysunki, między którymi szczerzyły się do nas stwory wydobyte z dziecięcej wyobraźni i zrobione prawdopodobnie z masy papierowej. Ladę, za którą wisiał najprawdziwszy rower oświetlały lampy wykonane ze zwykłych wiader. Miejsce raczej z tych nietypowych; chowa w sobie jeszcze jedno - kino. To wszystko odnosi się na atmosferę tego miejsca. Siadłyśmy w strategicznie dobrym miejscu aby wszystko móc podziwiać, obok okna z bocianem; z drugiej zaś strony okna wychodziły na rynek, ale głównie efekt dawała droga biegnąca w zasadzie prostopadle do kawiarni, w dodatku jest tam duży spadek więc ciekawe wrażenie, jakby chciała za chwilę wlecieć do kawiarni. Kawa - niby taka, jakiej można się spodziewać, podana z tostami, a jednak smakowała zupełnie inaczej niż zwykle. Ciekawe dlaczego ;)
W takiej atmosferze najlepiej prowadzi się rozmowy o sztuce x]

Jednak to nie tylko kawiarnia przybliżała nas do sztuki. Także liczne sklepy i sklepiki z pamiątkami czy galerie kryją w sobie wiele skarbów.
 Kilka z nich udało się nabyć x]
 Ale oczywiście najlepszym nabytkiem są krówki sandomierskie.

Znalazłyśmy także księgarnię z tyłu rynku. Mała,  niepozorna, a jednak nasze mogłyby z niej wziąć przykład. Otóż oprócz wspaniałego doboru książek czy fajnych cytatów rozmieszczonych po całej księgarni typu: "Warto czytać książki! Dinozaury nie czytały i wiesz co się z nimi stało"; na końcu księgarni można znaleźć stolik dla siebie oraz uraczyć się kawą czy herbatą po symbolicznej kwocie, a przy okazji pogadać czy poczytać książkę którą się kupiło, lub tą którą ma się zamiar kupić.

W towarzystwie wszędobylskich kotów udałyśmy się do domu. Każdemu, kto ma ochotę na odrobinę nieprzewidzianego wariactwa szczerze polecamy takie właśnie.



















piątek, 8 lipca 2016

Spontanicznie

   Ciepły sobotni wieczór upłynął Nam w kinie pod niebem. Nie do końca zaplanowany, stał się zaczątkiem do dalszych spontanicznych wojaży z Naszym bezpośrednim udziałem ;) Ale o tym następnym razem. Teraz przenieśmy się w wymieniony już plener, pod mury MDKu. Wbrew pozorom wieczór ten nie polegał jedynie na odbiorze filmu. Działy się tam rzeczy równolegle z filmem, które także działały na zmysły.

   Rozglądaliście się kiedyś wokół będąc w kinie, na otoczenie, jaka atmosfera panuje, zwróciliście uwagę na rzeczy które można wyłapać jedynie przez chwilę lub tylko wtedy gdy się rozglądnąć? Jeśli nie, zachęcamy. Dla nas jedynie w ten sposób najlepiej jest odbierać rzeczywistość; po co się godzić na mniej x]

   Więc gdy tak siedzisz, możesz zauważyć nagle jak pięknie ciepłe światło lamp odbija się od metalowych barierek, dając większą głębię koloru. Za chwilę znowu odwracając lekko głowę możesz dojrzeć cień uśmiechu, nie dostrzegalny przez innych, na twarzy nieznajomej, siedzącej w rzędzie za tobą. A gdy przez chwilę zadrzesz głowę do góry, ponad piękną fasadą budynku, która mogłaby spokojnie tworzyć dobry kadr do zdjęć, zobaczysz, że niebo już pociemniało i zaczynają pokazywać się gwiazdy. I cały czas wśród tego wszystkiego towarzyszy ci szum wody z pobliskiej fontanny.
Możesz sobie to uświadamiać lub nie, ale to wszystko ma wpływ na ciebie i twój odbiór filmu oraz może i całego tego wieczoru.

Warto wybierać się na takie "niezaplanowane" wieczory, w tym całym zabieganiu naprawdę warto dać sobie szansę na dostrzeżenie tych małych i jakże pięknych rzeczy, które nas otaczają, a o których czasem tak łatwo zapomnieć.
 

źródło:www.krakowmovie.wordpress.coom


http://www.kinowrzos.pl/kinoletnie/

poniedziałek, 4 lipca 2016

(nie)połączone

Mamy dla Was dwa linki; każdy o innej tematyce. W zasadzie o to u nas chodzi, o łączeniu niepołączonych x]

 Myślicie, że języki słowiańskie są bardzo do siebie podobne? Wydaje się Wam, że znacie trochę słówek naszych słowiańskich sąsiadów z południa? Czy aby na pewno?x]

http://deser.gazeta.pl/deser/13,143462,7202,12-czeskich-slow-ktore-na-pewno-slyszeliscie-wiecie-co.html

Po odrobinie intelektualnego wysiłku czas na dawkę inspiracji. Jak widać sztuka i czytelnictwo śmiało mogą ze sobą współgrać ;)


http://www.lustrobiblioteki.pl/2013/08/10-fascynujacych-murali-ksiazkowych.html