Już na wstępie zaznaczę, że jest to pierwsza z notek na temat filmu, na którym byliśmy (tym razem było Nas więcej :)) razem.
Więc proszę:
Czasami widzisz
coś i masz nieodparte wrażenie, że już kiedyś to widziałeś. To wrażenie jest na
tyle mocne, by z czasem przerodzić się w poczucie, że jesteś uczestnikiem owej
historii. Przenika pod skórę i staje się częścią Twojej historii. Tak właśnie
było z filmem „Człowiek z magicznym pudełkiem” (reż. Bodo Kox).
Opowieść o
swojej przygodzie z tym filmem zaczynam w ten sposób, bo oglądając zwiastun czułam,
jakbym już kiedyś przerabiała temat w nim zawarty. Bardzo chciałam podzielić
się historią bohaterów z osobami mi bliskimi, więc w tym wątku pojawi się
jeszcze kilka spojrzeń na ten film.
Źródło: www.google.pl
O czym opowiada
film? To oczywiste – mogłoby się wydawać: o miłości, o ludziach, w których
ona „uderzyła niczym nóż mordercy”. Zapewne w dużym stopniu tak. Ale myślę, że
film ukazuje także człowieka, jako jednostkę, jego uczucia i pewne aspekty
funkcjonowania w społeczeństwie nastawionym na „mieć” nie na „być”, to jak
dalecy jesteśmy dla siebie i jak wiele tracimy każdego dnia. Bardzo ogólnie to
brzmi, przecież wiele utworów porusza ten temat. Ale ten w nieco inny sposób,
bo jest „zlepkiem” różnych myśli, czasami bardzo chaotycznych, wręcz błyśnięć,
choć zespolonych jedną koncepcją.
Film rozpoczyna
się od sceny ukazującej przeprawę
bohatera z jednej części miasta na drugą przez rzekę. Przeprawa ma dać
początek nowemu życiu. Mocno utkwiły mi w pamięci te sceny i moim zdaniem były
jednym z najpiękniejszych momentów w filmie. Rzeka zapewne jest metaforą, może
tego z czym mierzymy się podejmując decyzje, niekiedy trudne i budzące lęk, tak
jak zimna, mętna woda przez którą przemierzał bohater. Urzekły mnie niektóre
kadry, jak na przykład ten, w którym zawala się budynek. Nie – rzecz jasna –
dosłownie. Poruszył mnie, bo odebrałam go jako metaforę życia – ukazał w sposób
obrazowy kruchość życia. Ale dał mi też do zrozumienia to, że często jeden etap
musi się zakończyć, by mógł rozpocząć się inny.
W moim odczuciu,
film nie do końca jasno, ale mimo wszystko ostrzega przed tym, jak trudno się
odnaleźć w otaczającej przestrzeni. W czasach Internetu, ciągłej gonitwy
i permanentnego roztargnienia tak często zapominamy, kim i gdzie jesteśmy,
nie mówiąc już o tym, co jest ważne.
Nie do końca
film był dla mnie zrozumiały, może nawet trochę się zawiodłam, bo oczekiwałam
historii pokazanej jasno, barwnie i intensywnie. Natomiast poruszył mnie
w pewien sposób i dał impuls do przemyśleń. Zdecydowanie czas poświęcony na jego obejrzenie nie był czasem straconym.
Już na
zakończenie wrzucam link do piosenki z filmu. Piosenki, która wróciła do mnie
po latach i przypomniała o tym, na co warto czekać :)
https://www.youtube.com/watch?v=BaVVaS2n6MY
Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz